2011-11-18

"Dziewczyna z Pomarańczami" i więcej nic...

Musi tak być. Chyba naprawdę musi tak być, że czasami trafiamy na książki, które nic a nic nie przypadają nam do gustu, które nie wzbudzają w nas żadnych emocji, które nas nużą i sprawiają, że czytanie zamiast sprawiać przyjemność staje się tylko 'fizjologicznym' elementem naszego życia...
Tak właśnie czuję się po przeczytaniu tej książki i nie jest mi z tym dobrze. Dlaczego? Dlatego, że wiązałam z nią duże nadzieje i takie same oczekiwania. Miało być interesująco, zaskakująco, wzruszająco, mądrze a było całkiem odwrotnie. Nie dostałam od autora nic z tej mojej krótkiej listy (no, powiedzmy, że był jeden moment kiedy się naprawdę wzruszyłam). Może gdybym była 10 lat młodsza byłoby lepiej?




Georg Røed ma 15 lat, kiedy babcia przekazuje mu list, który zostawił dla niego jego zmarły 11 lat wcześniej ojciec. Chłopak, który przez 11 ostatnich lat starał się nie oglądać zdjęć ani filmów na których słychać i widać ojca, zostaje teraz postawiony w całkiem nowej dla siebie i niewygodniej emocjonalnie sytuacji. Babcia przekazuje mu bowiem zaklejoną kopertę z napisem "Dla Georga", w której 15-latek znajduje plik zapisanych przez swojego ojca kartek.
Kiedy Georg zabiera się za lekturę otrzymanego listu, okazuje się, że jest on w pewien sposób niezwykły. List ten bowiem jest również opowiadaniem o pewnej dziewczynie z pomarańczami oraz  o ojcu i synu, którzy stali się przyjaciółmi, choć znali się tylko cztery lata...

Nie polubiłam tej książki, a co za tym idzie nie przekonałam się również do jej autora i dlatego też, choć wcześniej miałam plan by przeczytać jego książkę pt. "Świat Zofii" teraz jestem pewna, że tego nie zrobię. 
"Dziewczyna z pomarańczami" wynudziła mnie doszczętnie. Pomimo, że wiedziałam, że jest to książka kierowana głównie do młodzieży, kusiła mnie perspektywa czytania o tej swoistej pośmiertnej rozmowie ojca z synem. Czekałam na emocje i niezwykłą historię. Nieszczęśliwie dla mnie, okazało się, że ta rozmowa to głównie wydumane, nieciekawe pseudofilozoficzne przemyślenia ojca. Uznałabym je jeszcze za czegoś warte, gdyby to było coś nowego. Nie było. Również historia samej dziewczyny z pomarańczami mnie nużyła, zwłaszcza, że od któregoś momentu czytelnik zdaje sobie sprawę kim ta tajemnicza młoda kobieta jest i jaka jest jej rola w życiu Jana Olava (ojca Georga). Takie to wszystko dla mnie przegadane jakoś...
Na okładce książki czytamy, że autor serwuje czytelnikom "(...) egzystencjalne pytania" nie popadając przy tym w "(...) tanie filozofowanie". Ok, to ja się pytam czym tanie filozofowanie jest, jeśli nie tym co zaserwował swoim czytelnikom Gaarder? I to egzystencjalne pytanie, które ojciec zadaje synowi: jak dla mnie banał:/

Zdecydowanie odradzam tą książkę dorosłym, w miarę oczytanym, interesującym się życiem osobom. Co do młodzieży, to wydaje mi się, że ta książka może do nich przemawiać i chyba warto by przeczytali raczej to, niż powiedzmy kolejny komiks. Od czegoś w końcu trzeba zacząć...:)

J. Gaarder, Dziewczyna z pomarańczami, Wydawnictwo Jacek Santorski & Co, Warszawa 2004, s.180.

17 komentarzy:

  1. Staram się trzymać z daleka od takich 'nijakich' książek, nie interesuje mnie bylejakość, więc sobie daruję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. @Evita ja też się staram, ale jak widać nie zawsze mi się to udaje:/ Przeczytałam kilka naprawdę pozytywnych recenzji tej książki i dlatego moje zdziwienie i rozczarowanie tą pozycją literacką jest tym większe... Eh.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam tę książkę będąc jeszcze nastolatką i zrobiła na mnie ogromne wrażenie :) Teraz już bym po nią nie sięgnęła, chociaż nadal jest dla mnie nacechowana pozytywnie :)
    Polecam Ci jednak ,,Świat Zofii,,.Czytałam go dwa lata temu i przypadł mi do gustu :)
    Zainteresował mnie zresztą dość mocno filozofią w bardziej ambitnym wydaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja czytałam tą książkę jakiś czas temu i w sumie zła nie była, ale brakowało jej tego "czegoś" co sprawia, że książka się ogólnie podoba. Według mnie mimo iż w miarę szybko ją przeczytałam, to nie wniosła kompletnie nic do mojego życia, już nawet nie pamiętam dokładnie o czym była, tak więc chyba rzeczywiście szkoda na nią czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zrażaj się tak całkiem do Gaardera. Ja "Dziewczynę..." odłożyłam po kilku stronach, ale inne jego książki bardzo lubię. Polecam "Przepowiednię Dżokera". "Świat Zofii" też uwielbiam, ale trzeba brać poprawkę, że to jest jednak historia filozofii dla młodzieży przebrana za powieść.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasem bywa tak, że książka rozczarowuje, ale przekonujemy się dopiero w trakcie czytania. Na szczęście są to tylko wyjątki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam dawno temu, kojarzę po tytule, ale treści nijak nie mogę sobie przypomnieć, dlatego coś musi być w Twoim stwierdzeniu, że jest nijaka.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, że książka pozostawiła Cię obojętną- czytana we wczesnym wieku na pewno robi większe wrażenie, ale zrobisz wielki błąd nie czytając "Świata Zofii"- to książka magiczna i o kilka klas wyższa.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak to dobrze wiedzieć, że nie jestem jedyną na której ta książka nie zrobiła wrażenia:) Co do Waszych słów na temat "Świata Zofii" to nie wiem, nie wiem... Jeśli kiedykolwiek przeczytam tą książkę to chyba tylko przez przypadek lub z braku jakiejkolwiek innej lektury... Chyba nie nadaję się na czytelnika tego typu książek:)

    OdpowiedzUsuń
  10. A mi tam "Świat Zofii" do gustu nie przypadł. Chociaż też tyle osób mi polecało.To też taki filozoficzne wynurzenia. Niby mądre, ale tak naprawdę nużące. Fakt czytałam to dawno, może nie zrozumiałam:) Jednak jakoś od tamtego czasu, ten autor mnie nie kręci, a ja wychodzę z założenia że nic na siłę. Z książką jak z facetem, czasmi musi zaiskrzyć od pierwszego momentu (strony):)))

    OdpowiedzUsuń
  11. a ja chyba dam szansę tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
  12. zdarza się niestety. ale ja zaryzykuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Co prawda nie czytałam "Dziewczyny z Pomarańczami", ale zauważyłam, że cieszy się pozytywnymi opiniami.
    Czytałam za to "Maję" tego autora i miałam podobne wrażenia do Twoich, choć chodzi o inne książki.
    Lubię filozofię, jednak również odniosłam wrażenie, że rozważania Gaardera są pseudofilozoficzne.

    OdpowiedzUsuń
  14. @Magda & Emilka_eee powodzenia dziewczyny:)

    @Bigosowa & Maya zgadzam się w 100%!:D

    OdpowiedzUsuń
  15. Och, Paulo jesteś bardzo surowa, wiesz? :) Jak dla mnie nie ma książek nadających się tylko dla dzieci lub tylko dla młodzieży. Książki dla dzieci powinny być również i dla dorosłych, co więcej - jeżeli książka tak książka dla dorosłego nie jest (bo np. jest zbyt dziecinna) to nie nadaje się dla dziecka. To właśnie dlatego "Muminki", "Kubuś Puchatek" i inne są czytane równie często przez dorosłych. Są ponadczasowe.
    Ale wracając do "Dziewczyny z pomarańczami". Kiedy słyszę o tej książce widzę przesuwające się w głowie literki tworzące zdanie: "Czas, czym jest czas Georg?". Gaarder stawia pytania, tylko czasami przechodzą one koło nas, jakoś do nas nie docierając. Ja w trakcie czytania poczułam piękny i świeży zapach pomarańczy, taki szczególny w czasie zimowych miesięcy. Powiew świeżości i radości. Do tej pory bardzo miło wspominam "Dziewczynę..." i żałuję, że Tobie się nie spodobała. Cóż, czasami tak jest.
    Natomiast "Świat Zofii" odradzam całkowicie! Dla mnie były to jakieś fantastyczno-pseudonaukowe bzdury, które szalenie mnie zirytowały, chociaż początek wcale tego nie zapowiadał. Tak też czasami jest.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. @Elina ależ ja się z Tobą zgadzam i w żadnym stopniu nie uważam, że książki są tylko dla dzieci czy młodzieży, bo sama ciągle czytam Musierowicz, "Anię z Zielonego Wzgórza" czy "Dzieci z Bullerbyn":) A "Kubusia Puchatka" kocham bezwarunkowo! To wogóle nie o to mi chodziło w moim poście. Po prostu uważam, że jeśli ktoś wie już coś o życiu, istnieje mała szansa, że ta książka mu się spodoba (i to jest tylko moje zdanie oparte na moich odczuciach), natomiast jeśli chodzi o czas kiedy dopiero zaczynasz odkrywać świat i zasady nim kierujące, ta książka może tą swoją, powiedzmy 'filizoficznością' jakoś pomóc Ci to wszystko sobie uporządkować... Po prostu ja nie czuję, żeby ta książka mi cokolwiek dała i chcę wierzyć, że może komuś młodszemu ma ona możliwość się przysłużyć:) Również pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. a mi się nawet podobała chociaż faktycznie brakuje jej tego czegoś. Szybko się ją czyta a jako lektóra jest przeciętna. A chciałam się zapytać czy świat zofi jet żeczywiście tak trudną książką jak słyszałam

    OdpowiedzUsuń