2012-01-17

Gorsze dobrego początki, czyli moje drugie spotkanie z Mikołajem Łozińskim. "Reisefieber".

"Reisefieber" to druga książka Mikołaja Łozińskiego po którą sięgnęłam. Najpierw była "Książka", teraz natomiast przyszedł czas na debiutanckie dzieło autora. Ponieważ powieść "Reisefieber" powstała wcześniej niż wspomniana już "Książka", trochę bałam się po nią sięgać. Z drugiej jednak strony bardzo ciekawa byłam tego debiutu, który okazał się na tyle dobry, by zagwarantować swemu autorowi zdobycie kilku prestiżowych nagród. Minęło zatem kilka miesięcy i wreszcie się skusiłam!




Daniel mieszka w Stanach Zjednoczonych. Ma dziewczynę Annę, pracę oraz "nowoczesną powieść" w trakcie pisania. Pewnego dnia w to jego uporządkowane życie niespodziewanie jednak wkracza przeszłość. Daniel dostaje telefon, w którym ciotka Louise powiadamia go o śmierci jego matki - Astrid. Mężczyzna leci do Paryża, nie tylko jak się okazuje po to, by uporządkować sprawy i dopełnić formalności. Wraca tam również po to, by odszukać dla siebie matkę, którą kilka lat temu zgubił, o której 'zapomniał'. Wstrząśnięty śmiercią Astrid, Daniel zaczyna nałogowo szukać jakichkolwiek śladów, mówiących o tym jak wyglądało jej życie, jaka ona była. Ten, który rozszedł się z nią 6 lat temu, teraz czuje niesamowitą potrzebę poznania ostatniego okresu jej życia. Mężczyzna po kolei odnajduje bliskie osoby Astrid: siostrę, psychoterapeutkę, lekarza, kochanka... U nich szuka odpowiedzi na pytanie o to jaka była Astrid, jakie były jej ostatnie słowa przed śmiercią, co zostawiła po sobie z myślą o nim? Pobyt w Paryżu to jednak nie tylko te spotkania. To również wspomnienia życia z matka właśnie, to wracające uczucia bólu, niezrozumienia, ale również miłości, to żal, że ta historia nie miała i nigdy nie będzie miała innego zakończenia... To próba poznania prawdy o sobie.

Astrid była już dorosłą kobieta gdy z ojczystej Szwecji trafiła do Francji. To tutaj, w tym obcym kraju urodziła syna, tutaj go wychowywała. Teraz tutaj umiera. Astrid wie, że umiera.  Choroba nie kryje się przed nią, przed lekarzami. Tylko dlaczego tak wcześnie? Dlaczego w taki sposób ma odejść?...

Poruszyła mnie ta książka. Pomimo tego, że na początku czułam się nią trochę rozczarowana, na końcu żałowałam, że się już kończy. "Reisefieber" to bowiem świetnie napisana powieść o relacjach międzyludzkich, o skomplikowanej miłości matki i syna, o braku wzajemnego zrozumienia, o żalu do przeszłości, który przychodzi za późno i który nic już nie może zmienić.  Przyznaję, że na początku autor zbił mnie trochę z tropu, okazuje się bowiem, że "Reisefieber" to książka całkowicie różna od "Książki". Chyba właśnie dlatego w pierwszej chwili nie mogłam się w niej odnaleźć. Na szczęście jednak, ani mi w głowie było przerwanie lektury. Powieść ta bowiem dostarczyła mi rozlicznych emocji, przemyśleń i łez, bez których nie da się tej książki doczytać do końca. Co mnie w niej zaskoczyło to to, że w pewnym momencie złapałam się na tym, że odnajduję w niej klimat, który po raz pierwszy znalazłam w "Pocieszeniu" Anny Gavaldy! Klimat, który uwielbiam i który do tej pory uważałam, że jest nie do podrobienia. Okazuje się, że można być tego bardzo blisko:)

Polecam bardzo serdecznie! I nie zapomnijcie o "Książce", która właśnie dzisiaj zapewniła Mikołajowi Łozińskiemu Paszport Polityki!


M. Łoziński, Reisefieber, Wydawnictwo Znak, Kraków 2007, s.162.

4 komentarze:

  1. Świetna i interesująca recenzja:)

    OdpowiedzUsuń
  2. tematyka ciekawa i chociaż mam pewne obawy co do tej książki to chętnie bym ją przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora. Słyszałam o tym, że jego "Książka" została nagrodzona. Bardzo chcę ją przeczytać. "Reisefieber" też zapowiada się interesująco. Hmm muszę koniecznie zacząć czytać Łozińskiego. Dodaję na listę.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń