2013-02-28

"Delikatność" - David Foenkinos.

"Delikatność" nie jest pierwszą książką Davida Foenkinosa, którą udało mi się przeczytać. Wcześniejsze spotkanie z jego powieścią zatytułowaną "Potencjał erotyczny mojej żony" okazało się raczej niefortunne i choć książka nie była z gatunku tych 'nie do przebrnięcia' to jednak po jej przeczytaniu w mojej głownie zagościła pewność, że po więcej powieści tego autora nie sięgnę. Jak się jednak okazuje moja pewność z czasem uleciała a pozytywne opinie, wizja filmu z Audrey Tautou i szeroko zakrojony marketing zrobiły swoje i odwrotnie niż się tego spodziewałam po kolejną książkę Foenkinosa sięgnęłam. Tym razem jednak to, co wyszło spod ręki autora odebrałam zdecydowanie lepiej. W końcu znalazłam w jego książce to, co tak naprawdę najbardziej pociąga mnie w literaturze francuskiej, czyli przywiązanie ogromnej wręcz wagi do słów, których się używa i do tego, jaki ładunek emocjonalny każde z nich ze sobą niesie. Za takie pisarstwo pokochałam Annę Gavaldę i za takie pisarstwo polubiłam teraz Davida Foenkinosa.




Natalie była szczęśliwą mężatką. Wydawało się, że ona i jej mąż Francois trafili los na loterii. Jak często bowiem zdarza się małżeństwo, które nie wie co to kłótnia, które swoje wspólne życie spędza w totalnej harmonii i które na tą swoją idealną miłość nie musi tak naprawdę pracować, bo jest im ona po prostu dana? Jeśli istnieje ktokolwiek, kto prawidłowej odpowiedzi na to pytanie nie zna, odpowiadam: nie często. 
Jak się jednak okazuje los bywa bardzo przewrotny i jedna chwila zmienia wszystko... Francois ginie w wypadku a Natalie wpada w rozpacz z której trudno jej się wydostać. Początkowo kobieta znajduje ukojenie w samotności, która jednak zmienia się w potrzebę pracy. Pracy, która pozwoli odwrócić myśli od tego co się stało, która choć na chwilę pozwoli zapomnieć. Tak się też dzieje, Natalie znajduje w swojej firmie spokój, który jednak w pewnym momencie zostaje dramatycznie zachwiany. Gdy pewnego dnia do jej biura wchodzi  jej podwładny, Szwed imieniem Markus, ta, jakby w odruchu bezwarunkowym, namiętnie go całuje. Po tym zdarzeniu nic już nie może być takie samo, ani dla niej, ani dla tego, wydawałoby się, całkiem przypadkowego mężczyzny.

Oczarował mnie Foenkinos tą książką, która tak jak jej tytuł okazała się niesamowicie delikatnie i z taktem napisana. Tym właśnie, w przeciwieństwie do prozy polskiej, charakteryzuje się dla mnie współczesna proza francuska (przynajmniej ta, którą sobie wybieram i którą cenię). W powieści tego francuskiego pisarza nie ma miejsca na wulgarność, jakąkolwiek przesadę czy niepohamowane wybuchy emocji. Jest w niej natomiast miejsce na spokojne rozważania na temat miłości, namiętności, samotności i tęsknoty. Tytułowa 'delikatność' to postawa życiowa, która charakteryzuje się umiejętnością nie zatracania się w pozornych przyjemnościach życia: w szybkich romansach, związkach z góry skazanych na niepowodzenie, niekonsekwentnym prowadzeniu swojego życia. 'Delikatność' to danie sobie czasu na przeżycie każdego etapu swojego życia w sposób jaki nam wydaje się najodpowiedniejszy, to nie przyśpieszanie niczego, nie gonienie za 'króliczkiem', którym nie wiemy co jest, to umiejętność pozostania sobą nawet gdy innym wydaje się, że powinniśmy się zmienić, to szacunek do miłości i jej konsekwencji.

Choć stosunkowo krótka, książka Davida Foenkinosa ma potencjał by zrobić na czytelniku wrażenie. Krótkie rozdzialiki, wtrącone pomiędzy nie wymowne cytaty, definicje, czy wspomnienia osób ubogacają tą powieść i pozwalają na lepsze zrozumienie samych postaci i ich zachowań. Podoba mi się to w jakim kierunku literackim podążył autor "Delikatności" i przyznaję, że mam nadzieję, iż przy takim typie literatury pozostanie. Jeśli tak, zdobędzie sobie w mojej osobie kolejnego wiernego czytelnika :)


D. Foenkinos, Delikatność, Wydawnictwo Znak, Kraków 2012, s.203.

2013-02-22

Inny Bułhakow.

Bułhakowa wielbię bezgranicznie, nie tylko za "Mistrza i Małgorzatę". Cieszę się, że ktoś pokusił się na nakręcenie miniserialu na podstawie jego opowiadań. Czteroodcinkowy komediodramat, choć brytyjski, nie rozczarowuje, a nawet pozytywnie zaskakuje. Niesamowity humor Michaiła Bułhakowa przeplata się tutaj z jego uważnymi spostrzeżeniami na temat życia lekarza na początku XX wieku. Jest świeżo, ciekawie, zabawnie i mroczno. Warto!



"A young doctor's notebook".


Ps. W roku 2008, na podstawie tych samych opowiadań, rosyjski reżyser nakręcił film zatytułowany "Morfina". Chyba czas się za nim rozglądnąć :)
Ps.2 Zdaję sobie sprawę, że ostatnimi czasy bardzo zaniedbałam swój blog i Was, ale wracam, powoli wracam. Już niedługo zaczną się tutaj pojawiać nowe, książkowe posty. Obiecuję :)